I Zlot Psiarzy BOBOLICE - 11-13.07.2014 r.

W dniach 11-13 lipca 2014 r. gościcliśmy na Jurze krakowsko-częstochowskiej. Ten wspaniały weekend, który spędziliśmy w Bobolicach razem z naszymi rodzinami zorganizował Sergiusz u którego mieszka ROSA Kajminia i Jarosław Jego serdeczny przyjaciel. Koledzy bardzo dziękujemy za tą wspaniałą biesiadę, wspólne wyjście w łowisko i niezapomniane chwile przy ognisku. Potrawy z dziczyzny znakomite:-) Dziękujemy równie mocno za pamiątkowe łuski z pięknym grawerunkiem i za przepiękne ryciny ptaków. Atmosfera niepowtarzalna, opowieściom nie było końca, a i reszta naszych rodzin zachwycona. Jeszcze raz bardzo dziękujemy, teraz kolej na nas. Już niedługo kolejny raz się spotkamy, a i pewno jeszcze w szerszym gronie. Poniżej nietuzinkowe, podsumowanie naszego niezwykłego spotkania napisane piórem Jarosława Pełki. Swoją drogą Jarku jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego daru jakim jest spisywanie w takim stylu przeżytych historii. Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspaniałą atmosferę i Koledzy do następnego spotkania:-)

 

"Szanowni,
Tak jak obiecałem napiszę kilka słów podsumowujących I Spotkanie Psiarzy które odbyło się w Bobolicach w dniu  11.07.2014r.
Jak już zapewne wiecie pomysł zrodził się zupełnie spontanicznie w głowie Sergiusza i po krótkiej dyskusji już wiedzieliśmy że warto to zrobić.
Spotkaliśmy się wszyscy w jedynym takim miejscu w Polsce , gdzie wiele milionów lat temu znajdowało się dno morza , co skutkuje niesamowitymi krajobrazami obfitującymi w skaliste ostańce , tajemnicze jaskinie gdzie onegdaj ukrywali się władcy tej ziemi , a także występuje różnorodność fauny i flory.
Siedząc na ambonie  sam zaobserwowałem bardzo rzadkie już turkawki które często mylimy z synogarlicami , choć są ciemniejsze i znacznie mniejsze, widziałem dudka który uwijał się jak w ukropie nosząc larwy mrówek dla swoich wyrośniętych już podlotków, kilka gołębi grzywaczy  wygrzewało się w zachodzącym słońcu , a popielaty błotniak łąkowy patrolował teren niczym szpiegowski dron , sprawdzając czy  kolacja go nie ominęła przypadkiem.
 
Myślę że każdy z Nas przyjechał na to spotkanie zupełnie z innymi oczekiwaniami , ale kiedy się rozstawaliśmy odniosłem wrażenie że wszyscy otrzymali to czego się nie spodziewali . Tak już jest że spotkania spontaniczne i zupełnie z marszu bywają najlepsze.
Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to aby pięciu zupełnie różnych ludzi , mogło się spotkać jak to dawnymi czasy bywało
,, przy dzbanie zacnego trunku który jakoby wiatr nagły trzciną porusza szum z niej wyzwalając , tako i on dobywa z człeka chęć perrory i humoru dobrego który dyskusyji sprzyja , a troski i swary hen daleko zostały a i niekiedy po takowym spotkaniu już nigdy powrócić nie potrafiły...
Bo choć usposobienia odmienne przecie u mężów których wspólny nocleg w relacyji złączył , to chęci wielkie do polowania , a jakże , czy to z psiarnią  rasy starej, czy to z ościeniem na rybę szlachetną nocą przy łuczywie, czy to przechwałek na temat strzałów celnych i dalekich z rusznicy którą to wielki rusznikarz przysposobił.Dyskusyji końca nie widać , choć i białogłowy na spoczynek się udały a dziatwa z pootwieranymi ustami słuchając i chłonąc opowieści , już posnęła przy stołach. Dania różnorakie wciąż siłę dawały do dalszego sławienia czynów męskich w leśnych ostojach , a ogień wielce atmosferę podnosił i wciąż chciało się aby świt nigdy nocy nie pokonał.. Takie oto spotkanie na tych ziemiach królewskich się odbyło i przecie skończyć się musiało , ale zawżdy w głowach wspomnienie zostanie utrwalone pięknymi obrazami przez malarza zręcznego sporządzonymi na pamiątkę''
Panowie, myślę że spotkanie było nie tylko udane , ale odbyło się w czasie który dla wielu z Nas był niezwykle ważny z różnych powodów.
Każdy z Nas może dopowiedzieć resztę tego zdania.
Postaram się znowu za czas jakiś ,,dołożyć drew do ogniska'' aby z taką ochotą rozpalone prędko nie zagasło..
Pozdrawiam Was Serdecznie !"